Tuż po zakończeniu meczu Orzeł – KS Olkusz, przeprowadziliśmy krótką rozmowę z trenerem Orła, Marcinem Jałochą.
– Panie trenerze gratuluję wyniku rundy wiosennej i utrzymania w lidze.
– Dziękuję.
– Dzisiejszy mecz w zasadzie bez historii, odbyła się tylko pierwsza połowa i to wystarczyło by Orzeł wygrał i zapewnił sobie czwartoligowy byt.
– Tak, wiadomo było, że nasze utrzymanie zależało od wyniku dzisiejszego meczu. Wiedzieliśmy też, że przeciwnik ma swoje problemy, ale to już nie było nasze zmartwienie. Jednak uważam, że utrzymanie zapewniliśmy sobie nie tym ostatnim meczem ale wcześniejszymi meczami. My do samego końca walczyliśmy o to utrzymanie, chłopcy włożyli dużo pracy i udało się.
– Początek rundy wiosennej nie napawał optymizmem. Ostatnie miejsce w tabeli, tylko 10 punktów w rundzie jesiennej a w pierwszych dwóch wiosennych kolejkach porażki z MKS Trzebinia i LKS Jawiszowice.
– Na pewno początek w naszym wykonaniu nie był dobry, ale uważam, że te pierwsze mecze mieliśmy ciężkie. Punktem zwrotnym był chyba zwycięski mecz z Kaszowianką. Wtedy chłopcy uwierzyli, że można jeszcze coś zrobić. Wiedzieliśmy, że pierwsze mecze przegraliśmy z mocnymi drużynami, które były przed nami. Bo Jawiszowice są bardzo dobrą drużyną, no i Trzebinia przed rundą wiosenną bardzo się wzmocniła. Od meczu z Kaszowianką to wszystko poszło wiarą i taką siłą rozpędu.
– W składzie meczowym, na wiosnę zaszły właściwie tylko dwie czy trzy zmiany. Miejsca po Tomku Szczytyńskim i Sebastianie Stróżyku zajęli Patryk Skóbel, Dawid Serafin i Grzesiek Banaszek. Gdyby zrobić tabelę tylko rundy wiosennej to Orzeł jest na drugim miejscu. Czy te zmiany miały aż tak duży wpływ na drużynę?
– W drużynie pojawili się zawodnicy, których nam brakowało. Nie mieliśmy defensywnego pomocnika i brakowało nam skrzydeł bo mieliśmy tylko Darka Sosnowskiego. A tutaj Grzesiek Banaszek i Patryk Skóbel napędzali nam te boki, więc uważam, że trafiliśmy z transferami. Okres przygotowawczy był też w miarę solidnie przepracowany, mieliśmy też trochę szczęścia ale my pomogliśmy temu szczęściu. A z drugiej strony to uważam że ten zespół scementował się w szatni. Bardzo się cieszę, wierzyłem w końcowy sukces, bo nie po to zostawałem w klubie żeby spuścić drużynę z ligi. Po pierwszej rundzie mogłem podziękować i odejść, ale zostałem i razem z działaczami podjąłem to wyzwanie. Działacze klubowi też bardzo mi pomogli ściągając do klubu nowych zawodników. Także wszystko się dobrze złożyło i jesteśmy szczęśliwi że będziemy grali w tej powiększonej IV lidze.
– To już drugi raz, kiedy Orzeł pod Pana kierownictwem unika spadku w końcówce rozgrywek.
– Tak, dwa razy się udało. Za trzecim razem może się już nie udać. Dwa ostatnie sezony gramy do ostatniego meczu o utrzymanie i to trzeba zmienić.
– Więc jaki ma Pan plan przygotowań na nowy sezon?
– Plan jest taki, że przygotowania rozpoczniemy prawdopodobnie 15 lipca, może trochę wcześniej. Sparingi w okresie przygotowawczym mamy już też zaklepane, m. in. z Proszowianką i rezerwami Garbarni. Ale tutaj przede wszystkim prezesi muszą usiąść i porozmawiać. Ten zespół mimo to, że się utrzymał trzeba cały czas wzmacniać żeby podnosić umiejętności w drużynie. To nie musi być rewolucja ale jakieś korekty i zmiany trzeba zrobić, tak żeby przygotowania zacząć w optymalnych warunkach.
– Jeszcze raz gratuluję i dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał marber